Zacznę od truizmu. Gdy pierwsza książka pisarza osiąga wysokie noty czytelnicze, to nie może dziwić podekscytowanie w oczekiwaniu na kolejny tytuł. I tak właśnie ma się rzecz z zapowiedzią nowej powieści Anny Rozenberg. Debiutanckie “Maski pośmiertne” zostały przyjęte bardzo ciepło i zyskały zasłużenie wysokie noty. W głównej mierze za wyjątkowo niespokojny klimat brytyjskiego miasteczka Woking i niebanalną postać głównego bohatera inspektora Davida.
Kolejny kryminał zatytułowany “Punkty zapalne” potwierdza, że Anna Rozenberg da się zapamiętać nie tylko znakomitym debiutem. Kontynuacja kryminalnych śledztw inspektora Davida Redferna zaskakuje dojrzałością narracji i rewelacyjnym splątaniem wątków podwójnego śledztwa. Narracja pisarki poprowadzona w recenzowanej książce cechuje się świetną dynamiką połączoną z wyraźnym wyczuciem czasu fabularnego. Odnosi się wrażenie, że prowadzący opowieść dba o każdy szczegół narracyjny, przez co odnosimy podczas lektury wrażenie kompletności przedstawianych scen. Stosowany przez autorkę język przyjemnie uderza realizmem połączonym z umiejętnym budowaniem emocji postaci, jak i czytelniczego odbioru.
Jeszcze milej zaskakuje, nie boję się użyć tak mocnych słów, mistrzowsko splątana podwójna intryga kryminalna. Pośród moich licznych lektur dawno nikt tak świeżo i nietypowo nie ułożył sieci wydarzeń i informacji składających się na sprawy kryminalne tworzące fabułę kryminału. Zadanie pisarskie realizowane przecież w każdej powieści tego gatunku. Rzecz w tym, że w sposobie poprowadzenia tej kwestii leży sukces literacki konkretnej książki. U Rozenberg odbyło się w trzech planach zawiązanych intryg. Pierwsza dotyczy poszukiwań kilkuletniej córki polskiej imigrantki, Izy. Jak to bywa w takich sprawach, upływ czasu, w którym niejako uczestniczymy podczas lektury, nie tylko podnosi coraz bardziej dramatyzm sytuacji, co jeszcze nie rokuje pozytywnego zakończenia czynności poszukiwawczych. Policyjny bohater musi jednak równolegle prowadzić, jak to bywa w służbie kryminalnych, inną sprawę i to o nie mniejszej wadze. Chodzi o morderstwo przy Monument Road z zmasakrowanymi ciałami Muztara Abbasiego i jego żony. W obu tych śledztwach głównym kluczem do rozwiązania zagadek stanowi odkrycie motywu – zaginięcia i zabójstwa. Przy czym Rozenberg proces zbierania informacji i określania motywów rysuje w sposób przekonująco realistyczny, co powoduje, że przed śledczym i czytelnikami nie pojawiają się proste i oczywiste rozwiązania.
W dalszym planie fabularnym “Punktów zapalnych” głównemu bohaterowi “doskwiera” niewyjaśniona z poprzedniej powieści kwestia tajemniczego “prześladowcy”, swoistego “hejtera” codzienności. Obecność nieznajomego w orbicie życiowych ścieżek policjanta jest bezsprzeczna i z czasem coraz groźniejsza. Redfern ociera się nawet o śmierć. Ten wątek w interesujący sposób wzbogaca jego postać, czyniąc z niego jednego z ciekawszych bohaterów aktualnie wydawanych serii kryminalnych.
Jakość recenzowanej powieści opiera się na nieszablonowym połączeniu skomplikowania podwójnego śledztwa z mocną postacią policyjnego śledczego, któremu przychodzi mierzyć się z bogatym światem mieszkańców angielskiego Woking. Całość zaproponowanej zagadki nie jest ani trochę przeładowana, a przy tym zaskakująco splątana wzajemnymi zależnościami. Czytelnik nie znajduje tutaj prostych rozwiązań i błądzi we własnym śledztwie nie mniej niż książkowy policjant.
Reasumując, “Punkty zapalne” Anny Rozenberg wciskają w fotel mocno splątaną intrygą kryminalną, opowiedzianą przy tym dynamicznie i z niezwykłą dbałością o każde słowo. A z podwójnym śledztwem może sobie poradzić wyłącznie wyjątkowy policjant, inspektor Dawid Redfern. Rewelacyjna powieść!
Patronat Kryminalnej Piły z Wydawnictwem Czwarta Strona
Recenzja Anna Rozenberg “Punkty zapalne”
[…] ZA POWIEŚĆ „PUNKTY ZAPALNE” […]