Autor: Jo Nesbo
Tytuł: Policja
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-245-9406-1
Liczba stron: 470
Prawie rok temu, gdy zdecydowałem się rozpocząć prowadzenie blogu, w którym dzielić się będę z czytelniczych wrażeń czytanych od lat książek kryminalnych, rozpocząłem wówczas krytycznym spojrzeniem na nowe wydanie pierwszej powieści z serii przygód wyjątkowego bohatera – Harry Hole. W debiutanckiej powieści Jo Nesbo zatytułowanej „Człowiek nietoperz” dostrzegłem szereg niedociągnięć w zakresie prowadzonej intrygi, rozgadanie narracyjne i pewną nieporadność pisarską. To, jak zaznaczałem, powieść ważna dla fanów postaci norweskiego policjanta, w której ukrywały się swoiste klucze do pisarskiego życiorysu i psychologicznego portretu Harry’ego Hole. Po tym tytule było już tylko lepiej, coraz doskonałej, a nawet genialnie. Każdy kto z kolejnym tomem powieściowym dawał wciągać się w coraz ciekawsze i niebanalne intrygi, z pewnością też ulegał nieokreślonemu odbiorczemu stanowi fascynacji i zainteresowania wyjątkowym bohaterem literackim. Harry Hole – to on jest spoiwem i dominantą powieściowej wizji prowadzonej od „Człowieka nietoperza” po najnowszą powieść „Policja”. I niezależnie od talentu i wspaniale wypracowanego przez lata warsztatu pisarskiego w każdym wymiarze, to właśnie nad wyraz wysoki czterdziestolatek z Oslo, kongenialny śledczy, stanowi o powodzeniu wydawniczym i przede wszystkim sukcesie czytelniczym na poziomie światowym.
O ostatniej powieści Jo Nesbo trudno jest pisać w pełni, zważając na – używając współczesnego języka internetowego – spojlery lub – jak kto woli tradycyjne sformułowania – nie zdradzając szczegółów treści powieściowych. „Policja” jest jednak na tyle wyjątkowym utworem, pozwalającym doświadczyć naprawdę niecodziennych emocji i wrażeń czytelniczych, że szkoda psuć jakąkolwiek próbę krytycznoliterackiej konfrontacji z tym tytułem właśnie zdradzaniem czegokolwiek ponad to, co ujawnił sam wydawca. A zalążek i zarazem tło całej książkowej opowieści jest zrealizowane na pozór typowo. Mamy zabójstwo, a potem kolejne, według pewnego schematu. Nie da się ukryć, że w pewnej mierze szokującego, albowiem ktoś w bestialski sposób morduje funkcjonariuszy policji i to w sposób dalece analogiczny, co modus operandi niewykrytych zbrodni z przeszłości. Z punktu widzenia czynności śledczych, tamtych dawnych nieudanych i tych powieściowych, przez długi czas nieudolnych, na miejscach tych zbrodniczych zdarzeń w większości przypadków brak cennych śladów kryminalistycznych, świadków i innych dowodów pozwalających na rozwiązanie prowadzonych spraw. A na domiar wszystkiego, wcale niezgorsi funkcjonariusze śledczy, są – jak to przedstawia sam pisarz – ograniczeni w swoich dociekaniach policyjnych brakiem najlepszego tropiciela zbrodniarzy, Harry Holego. Nieobecność głównego bohatera jest tutaj wyjątkowo poprowadzona narracyjne i ma znaczenie dla początkowego rozwoju akcji oraz prowadzonej intrygi kryminalnej.
Dla wielu pierwszych polskich czytelników powieści „Policja”, którzy dzielili się swoimi wrażeniami recenzenckimi w wielu miejscach, czysty wątek (a więc oddzielony od innych tematów opowiadanej historii) pojawiania się i znikania na kartach książki głównego bohatera urósł do rangi tak dużej i dominującej, że przysłonił co nieco inne, liczne walory omawianej powieści. Na szczęście recenzenci ci w swoich konkluzjach dostrzegli pisarską jakość całej książki, choć mowa o wielokrotnym wskrzeszaniu Holego, anegdotycznym wyjściu z opresji pisarskiej samego autora poprzedniej części cyklu „Upiory”, czy zadawanie pytania o „drwinę z czytelników”, to jednak pewnego rodzaju nadużycie i niezrozumienie literackiej wizji Nesbo. Jeśli spojrzeć na postać głównego bohatera z perspektywy jego życiorysu powieściowego, z wyróżnieniem aspektów jego nałogu, uwięzienia psychologicznego, zawodowych uwikłań, decyzji i czynów, czy wreszcie relacji w pierwszej kolejności z najbliższymi, Rakel Fauke i jej synem Olegiem, a w dalszej w krótką listą ważnych znajomych i współpracowników, to nie ulega wątpliwości, że miejsce i czas, dosłownie odczytywane i symbolicznie, w których spotykamy Harry Holego nie mogło być inne. Inną kwestią jest gra z czytelnikiem o jego życie, lecz to nie jedyna gra, o czym za chwilę.
Jo Nesbo nie musiał, bo to już co najmniej od kilku poprzednich tytułów to wiedzieliśmy, ale po raz kolejny udowodnił, że w konstruowaniu kryminalnej intrygi powieściowej jest niedoścignionym mistrzem. Tym razem jednak wielowątkowa fabuła dosięga granic skomplikowania i złożoności, w której kluczową role odgrywa i odnajdywanie odpowiednich śladów, i przede wszystkim rozpoznanie ich znaczenia oraz identyfikacja nakierowana ostatecznie na sprawcę lub sprawców okrutnych zbrodni. To nie jest już jedna zagadka, to zespół zagadek, często bezpośrednio powiązanych ze sobą, a nierzadko pozornie dalekich od siebie zdarzeniami czy osobami, a nagle łączących się lub w tych pierwszych oczywistościach oddzielających od siebie. Nie jestem pierwszą osobą, która prowadzenie intrygi kryminalnej u Nesbo kojarzy z zabawą w kotka i myszkę. I cały ten proces szukania, odnajdywania, gubienia i ponownego odnajdywania tropów w „Policji” odbywa się na kilku płaszczyznach.
Pierwsza płaszczyzna to, ta która na wielu czytelnikach będzie robić największe wrażenie. To wirtuozowsko poprowadzona rozgrywka z czytelnikiem, nazwę to jeszcze raz, o życie głównego bohatera, Harry Holego. Ci, którzy książkę przeczytali, wiedzą o co chodzi i w tym momencie uśmiechają się szelmowsko, gdyż nie do przecenienia jest sytuacja, w jakiej znajdą się ci czytelnicy, przed którymi dopiero jest lektura „Policji”. I wbrew innym recenzentom, nie powiem więcej, zachęcam tylko do koniecznego przeczytania powieści. Taki stopień „wkręcenia” i wyprowadzenia w pole czytelniczej wyobraźni i planowania dawno żaden pisarz kryminałów nie zaproponował.
Nie gorzej, a śmiem nawet powiedzieć, że stanowczo bardziej zagadkowo i interesująco, grę czytelniczą poprowadził Nesbo w zakresie wielowątkowej intrygi kryminalnej. Co warte uwagi, to fakt, iż wielowarstwowość intrygi obejmuje zarówno jej uczestników – potencjalnych i faktycznych sprawców oraz możliwych i rzeczywistych ofiar, które tutaj na domiar są przecież równocześnie ścigającymi zbrodniarza czy zbrodniarzy. Ale także cała trudność i złożoność rozpoznawanej zagadki kryminalnej ukrywa się w czasoprzestrzennych relacjach pomiędzy przeszłymi zbrodniami i śledztwami, a tymi dziejącymi linearnie w bieżącym czasie powieściowym. No i niczym ukoronowaniem doskonałości kombinacji fabularnej są jeszcze motywy działania licznych bohaterów, uwikłanych różnorako w przedstawiane zdarzenia, składające się na całość opowieści.
Motywy, to już coś, co bezdyskusyjnie wiążę się z postaciami literackimi. I nie będzie odkrycia, że twarde, rzeczowe, czy jak chce tłumacz, opierając się na nomenklaturze językowej realiów skandynawskich, techniczne ślady u Nesbo nie stanowią najważniejszej materii wykrywczej. Autor z pewnością ich nie bagatelizuje, i nawet najbardziej uważny czytelnik z dużą wiedzą kryminalistyczną nie złapie autora „Pierwszego śniegu” na jakichkolwiek negatywnych (nie mówiąc już o błędnych) okolicznościach budowania sceny zbrodni. Jednakże w ogólnym rozrachunku, podobnie jak w innych tytułach, to rozpoznanie motywu, choćby stanowił jak omawianej powieści (posługując się swoistą metaforą) „via negativa”, jest tym, co stanowi klucz do identyfikacji sprawcy zbrodni. Jak nikt inny Nesbo potrafi zaprezentować jak z tych samych lub podobnych fragmentów rzeczywistości każdy zupełnie inaczej odczytuje wszelkiego rodzaju ślady przestępstwa i wskazuje na jego sprawcę. W omawianej powieści takich scen jest wiele, co najciekawsze narracja zostaje tak poprowadzona, że wespół z poszczególnymi członkami grupy śledczej dochodzimy do tych samych jedynie poprawnych ustaleń i razem z nimi pozostaje nam tylko ująć tego właściwego przestępcę. Co jednak nie udaje się wielokrotnie na kartach tej książki, wbrew wszystkim sygnałom, że powinno być inaczej. Trudno nawet zliczyć zwroty akcji, mylenie tropów, relacji i samych osób. Nie ma jednak miejsca na rezygnację czy zniechęcenie, a nawet jest odwrotnie, jeszcze bardziej rośnie chęć odgadnięcia zagadek kryminalnych, szybciej niż sami bohaterowie książki.
Bohaterowie, no właśnie, bez nich cała skomplikowanie ciekawa i udanie interesująca fabuła nie miałaby racji bytu. Warto w tej kwestii zwrócić uwagę na dwa zagadnienia. Głównej postaci i jej relacji z postaciami drugoplanowymi, choć tego przymiotnika używam wyjątkowo niechętnie, albowiem dla samej historii, a także osobowości Harry Holego, inni bohaterowie, jak choćby Rakel, Oleg, Gunnar, Katrine, Beate (wymieniając tylko ich imiona), to materia, w której najlepszy i najbardziej kontrowersyjny śledczy norweski istnieje w taki sposób, w jaki jest. Nie można też zapominać o tytułowych policjantach, bo tak naprawdę nie tyle o formację i instytucję chodzi Nesbo (choć ta kwestia też jest ważna i warta przegadania), co o ludzi policji i ich miejsce w układzie instytucjonalnym, ze wszystkimi swoimi wadami, zaletami, żądzami i marzeniami, obsesjami i wyjątkowymi darami. Niesamowita to galeria charakterów i osobowości oraz umysłów i serc – rozpiętych od zła do dobra, od szaleństwa i zbrodni do prawdy i sprawiedliwości.
Kończąc i tak już przydługa recenzję, nie mogę przemilczeć pewnej cechy powieści „Policja”, która ma olbrzymie znaczenie emocjonalne dla czytelnika powieści Nesbo. Rzeczywistą wartość literacką omawianej książki odczuje wyłącznie ten czytelnik, który przeczytał wszystkie poprzednie tytuły z cyklu powieści kryminalnych z Harrym Hole. Nie, nie oznacza to, że fabuła i zagadkowość tej książki będzie niezrozumiała dla nowego czytelnika. Chodzi o zupełnie coś innego, o trudny do nazwania stan emocjonalnego napięcia, totalnego wejścia i poddania się rzeczywistości świata przedstawionego. Najbliżej takim stanom wielu czytelnikom będzie w scenach opisu zbrodniczych działań oprawcy, w których odczuwamy choć jakąś dozę bólu i cierpienia, bo wszystko inne, co spotkało ofiary jest niewyobrażalne, choć jak widać na kartach książki możliwe do opisania. Mi bardziej chodzi o stan współodczuwania, najwyraźniej uaktywniający się podczas lektury sceny, w której Harry Hole jedzie prosić swoją najlepszą koleżankę z pracy o świadkowanie na ślubie, a następnie tym genialnym umysłem i intuicją odkrywa prawdę o zbrodniczych faktach, które miały miejsce dosłownie kilka godzin wcześniej i… Pozwolicie, że tutaj skończę, to trzeba samu przeżyć czytelniczo.
Jo Nesbo potwierdza swoją światową i mistrzowską klasę autora powieści kryminalnych. Doskonałość i złożoność intrygi, wielowątkowość i atrakcyjność fabuły oraz psychologiczna głębia i emocjonalna konstrukcja postaci powodują, że „Policja” jest powieścią doskonałą, stawiającą wysoko poprzeczkę literackiego profesjonalizmu innym pisarzom. I jeszcze jedno, najważniejsze dla jego czytelników, zło i jego motywy w co najmniej kilku widocznych przejawach personalnych nie umiera na kartach ostatniej książki, co zapowiada kolejne czytelnicze uczty.
Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB oraz książka czytana w ramach Kryminalnego Wyzwania
Nie wiem czy mój komentarz poprzedni się dodał, w każdym razie cenię sobie twórczość Nesbo, ale tej książki jeszcze nie czytałam. Kiedyś to nadrobię.
Nesbo stanowić miał dla mnie wyłącznie przerywnik między poszczególnymi Mankellami i Steelsenami, ale wciągnął mnie niesamowicie. Cykl o Harrym Hole to jedna z tych serii, które czytane od środka budzą taką ciekawość, że brnie się dalej nie patrząc na początek (moim było “Czerwone Gardło”). W przypadku poszukiwania dobrego filmu kryminalnego zapraszam:
http://crimestories000.blogspot.com/
[…] Nie mogę zacząć od „Policji” Jo Nesbo. Pisarz położył swoich czytelników na łopatki. Totalnie i nie popełnił przy tym […]
Przeczytałem każdą z książek Nesbo i obecnie czytam właśnie “Policję”. Wadą jak dla mnie książek Nesbo są niestety dłużyzny i czasem monotonność fabuły właściwa chyba dla wszystkich skandynawskich “kryminalistów”, których do tej pory czytałem. Zdaje się, że to właściwość monotonnego skandynawskiego klimatu wpływa na autorów powieści. “Policja” jest jednak dużym zaskoczeniem i przeciwieństwem powyższego, w szczególności biorąc pod uwagę długość powieści (jestem obecnie w połowie książki i fabuła wciąż wciąga).
[…] u innych autorów kryminałów. Zasługą, w jeszcze inny sposób wyróżniającą autora „Policji”, pierwszoosobowej narracji jest nieustanna bliskość obrazów wypełniających akcję […]
Co jednak myslisz o końcowym watku z Aurora? Wskazuje na kontunuacje? Własnie skończyłam POLICJĘ i bardzo mnie to intryguje
[…] serii Nesbo wejdzie do tej samej rzeki. Na tym właśnie polega mistrzostwo pisarstwa autora „Policji”. Harry Hole wraca i niby wszystko jest takie same, a jednocześnie wszystko jest inne. I on sam, […]
[…] niczym echo po latach, zamknięty w niejednej tajemnicy, został przez autora „Policji” narysowany jednak w sposób […]