Gdy wiosną 2019 roku gościłem Jędrzeja Pasierskiego podczas kolejnej edycji festiwalu kryminału “Kryminalna Piła” przeczuwałem, że o jego książkach będzie jeszcze głośno, a każdy kolejny tytuł powinien gwarantować udane czytelnicze emocje. Rok później jego powieść “Roztopy” zdobyła Nagrodę Wielkiego Kalibru za najlepszą powieść kryminalną 2019 roku. Mający za kilka dni premierę “Kłamczuch” to kontynuacja serii o warszawskiej policjantce Ninie Warwiłow.
Autor po raz kolejny wraz ze swoją bohaterką przenosi nas w Beskid Niski. Tym razem do wręcz idyllicznej wsi Pyrowa, w której pani komisarz rozpoczyna z córką Milą spokojny urlop. Szybko tą beztroską z pozoru atmosferę burzy wiadomość o zabójstwie jednego z mieszkańców. Warwiłow, zupełnie nierealistycznie z punktu widzenia zasad prowadzenia śledztwa, nie tylko, że nie przechodzi obok, lecz angażuje się w pełni w rozwiązanie tej zagadki. I znów autor “Roztopów” rewelacyjnie buduje przestrzeń intrygi kryminalnej, która choć rozpoczyna się śmiercią, to właściwie budowana jest dzięki niedomówieniom i tajemnicom oplatającym wspomnianą wioskę. Niewątpliwie to nie tylko wrażenie, ale wręcz pewność, że Pasierski jak rzadko kto czuje atmosferę takich miejsc. Mała, zamknięta społeczność, wrośnięta w rytm pór roku i działań przyrody. Miasteczko oplata pajęczyna kłamstw i niedomówień, w której czytelnik gubi się i z której stara się jednocześnie wydostać razem z komisarz Warwiłow. Przy tym jednocześnie autor “Czerwonego świtu” udowadnia, że jest znakomitym znawcą ludzkiej natury. Portrety psychologiczne poszczególnych postaci cechują się bowiem autentycznością i różnorodnością, budując wokół zabójstwa dodatkową aurę tajemnicy z przeszłości. Mur milczenia i zmowy nie ułatwia rozwiązania zagadki śmierci jednego z mieszkańców.
Interesujące jest to, że nie tylko ja, ale wielu krytyków zauważa, jak znakomitym portrecistą kobiecej psychiki jest Jędrzej Pasierski. I nie chodzi wyłącznie o kreację Niny Wawriłow, choć z pewnością jest to jedna z najciekawszych polskich książkowych śledczych. Jeśli by spojrzeć na nią z perspektywy czterech już wydanych tytułów w serii, to widać jak rewelacyjnie jej postać przeszła autentyczną przemianę. To żywa figura z charakterem, który mieni się różnorodnością powiązaną z prowadzonymi sprawami kryminalnymi oraz osobistymi przeżyciami, pełnymi nieprzewidywalnych relacji międzyludzkich. Do tych wyjątkowych relacji należy zaliczyć trudną zawodową formę współpracy warszawskiej policjantki Warwiłow i Karpiuka, komendanta powiatowego z Gorlic. W “Roztopach” była ona podszyta osobistą tajemnicą komendanta i pewną formą rywalizacji służbowej. W recenzowanym “Kłamczuchu” ich relacja zmienia charakter na bardziej bliski, gdzie tym razem gorlicki funkcjonariusz otwarcie liczy na pomoc koleżanki z Warszawy. Dla niej zaś jeszcze ważniejszą osobą, która warunkuje liczne decyzje i działania głównej bohaterki jest jej córka. Ku naszemu zaskoczeniu będzie nawet miała wpływ na wynik prowadzonego przez mamę śledztwa, ale o tym dowiedzą się wyłącznie przyszli czytelnicy recenzowanej książki.
Rozwiązanie kryminalnej zagadki jest na wyciągnięcie ręki, ale też tak samo blisko czyha niebezpieczeństwo grożące Warwiłow, co podnosi temperaturę akcji fabularnej. Jej tempo u Pasierskiego jest wyważone, a w poszczególnych scenach pisarz znakomicie dozuje informacjami, niczym w prawdziwym śledztwie. A że to znakomity kryminał, to w układance prowadzonego śledztwa jedno wcale nie wynika z drugiego. Czytelnik ma dzięki temu znakomitą zabawę. Rozwiązanie tej sprawy trafnie i szybciej niż policyjni śledczy to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, że tytułowym kłamczuchem w sumie jest nie tylko zamordowany, nielubiany sąsiad, lecz każdy mieszkaniec książkowego Pyrowa. Powieściowa fabuła trzyma w napięciu do samego końca i mnie osobiście rozwiązanie śledztwa sporo zaskoczyło.
Przeczytane dzięki wydawnictwu Czarne
Recenzja: Jędrzej Pasierski “Kłmaczuch”